top of page

Maria Domżał – sopran

 

Pani Maria Domżał wystąpiła w Drezdenku po raz pierwszy w roku 2015 od razu zaskarbiając serca melomanów. Wtedy też zaczęła się nasza współpraca. Zorganizowaliśmy wspólnie wiele fantastycznych projektów: koncert samorządowy, projekt na 100-lecie niepodległości, „Brat naszego Boga” o Adamie Chmielowskim, no i koncerty festiwalowe. Zresztą do dziś kiedy omawiamy o cokolwiek mówimy w liczbie mnogiej: „Tu damy ten utwór, tam inny”. Niektóre koncerty staramy się realizować wspólnie, gdyż czasem koncert jest przyczynkiem do opowiedzenia jakiejś historii ... oczywiście muzycznej. Z wielką przyjemnością uczestniczyliśmy z żoną na koncercie dyplomowym pani Marii. Trzymaliśmy i ciągle trzymamy kciuki za każdy Jej koncert, za każdy Jej konkurs i coraz to liczniejsze występy w teatrach operowych.

Przez wiele lat związana z chórami: Chor der Sankt Hedwigs-Kathedrale w Berlinie (1996-1999) i Chórem Dziewczęcym Skowronki pod dyrekcją Alicji Szelugi w Poznaniu (2003-2007).

Maria Domżał ukończyła z wyróżnieniem studia magisterskie na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu, w klasie śpiewu dr. hab. Jarosława Bręka. W sezonie 2015/2016 była stypendystką nagrody Rektora Akademii Muzycznej w Poznaniu.

Jest laureatką wielu konkursów:

  • Konkursu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju (nagroda specjalna),

  • Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego Impressio Art w Sopocie (1.nagroda i dwie nagrody specjalne),

  • Konkursu Wokalnego W kręgu Słowiańskiej Muzyki Wokalnej w Katowicach (3. nagroda i nagroda specjalna)

  • Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Jana, Edwarda i Józefiny Reszków w Częstochowie (nagroda specjalna i wyróżnienie).

W 2015 roku zadebiutowała na scenie Teatru Wielkiego w Poznaniu w przedstawieniu Dziecko i czary Ravela. Potem przyszły kolejne role: Frasquita w „Carmen” i Leila w „Poławiaczach pereł” G. Bizeta, Gilda w „Rigoletto” G. Verdiego i wiele innych. Niebawem usłyszymy Ją jako Mimi w „Cyganerii” G. Puccini’ego na deskach Teatru Wielkiego w Warszawie.

W przypadku pani Marii z przyjemnością czytam recenzje, jakie pojawiły się po Jej występach. Po zaśpiewaniu partii Leili w „Poławiaczach pereł” G. Bizeta pojawiły się niezwykle rewelacyjne opinie: „Najbardziej przekonująco wypada Maria Domżał (Leila), która nie tylko pięknym, silnym głosem, ale też aktorskimi umiejętnościami angażuje nas w swój dramat”. Faktycznie aktorstwo jest niezwykłym atutem pani Marii. Potem znów czytam o roli Eurydyki w „Orfeuszu w piekle” J. Offenbacha w Operze Bałtyckiej w Gdańsku: „Fantastycznie zaśpiewała tę sopranową partię, niezwykle wyraźnie wypowiadając wszystkie słowa. Arię z II aktu „Ah, quelle triste destinee” wykonała brawurowo. Aktorsko ta młoda śpiewaczka przeszła samą siebie. Każdy moment spektaklu – nawet, gdy stała w tle – grała na granicy swoich najwyższych możliwości: komicznie lub poważnie, powściągliwie lub erotycznie – tak, jak sobie reżyser zażyczył. Oprócz tego wygląda na scenie tak, że wzroku od niej nie można oderwać. Jest zgrabna, urodziwa – po prostu piękna. Każdy wierzył, że Eurydyka jest postacią, którą wszyscy mężczyźni pragną. Czyżby rośnie nam przyszła Maria Callas? Wielkie gratulacje! I jeszcze raz szczególne brawa za dowcipny duet z muchą”.

Porównanie pani Marii Domżał z legendą Marią Callas jest częstym i w pełni uzasadnionym motywem wielu ocen krytyków.

Co ciekawe pani Maria z równą starannością podchodzi do ról drugoplanowych, co natychmiast zauważa krytyka. Tak było z rolą Frasquity w „Carmen” G. Bizeta: „Frasquita Marii Domżał, Mercédès Joanny Krasuskiej-Motulewicz wraz z Ledzion stanowią niezłe trio Cyganek, zarówno pod względem wokalnym, jak i aktorskim. Zagrały niezwykle subtelnie i zaśpiewały wyjątkowo precyzyjnie uzyskując tym samym efekt naturalny.”

O wszechstronności Marii Domżał przekonać się mogli widzowie na spektaklu „Baron Cygański” J. Straussa: „Fantastycznie gra Maria Domżał. Jako pazerna na forsę i tytuły dość swobodnych obyczajów panna Arsena operuje silnym i jasnym sopranem, a że przy tym ma do odegrania scenę całkiem fizycznej miłości, w dodatku na pierwszym planie, paradoksalnie pozostaje na długo w pamięci widzów, szczególnie, że już w iście operetkowej roli powraca podczas aktu finałowego” – napisał pan Jerzy Doroszkiewicz. Czy można do takich opinii cokolwiek jeszcze dodawać? Ja jedynie z wielką przyjemnością dodam, że publiczność Drezdenka oklaskiwała panią Marię zanim usłyszano Ją w Poznaniu, Gdańsku, Warszawie i Krakowie. Już wtedy wiedziałem, że słyszę wspaniały głos.

bottom of page