Rozpoczynając ten koncert przypomniałem zgromadzonej publiczności o niedawnym sukcesie pana Stanisława Napierały w Holandii porównując do osiągnięć w tenisie ziemnym, bo takie porównania trafiają do wyobraźni odbiorców. Przypomnę, że nasz młody tenor nie ochłonął po sukcesie w Holandii, gdzie w niezwykle prestiżowym konkursie wokalnym w Hertogenbosch zajął II miejsce. To tak jakby Radwańska zajęła II miejsce w Wimbledonie czy innym turnieju. Różnica jest zasadnicza. Kiedy taki sukces odnosi śpiewak, nikt nie reaguje. Ze sportowcami jest – i słusznie – dużo lepiej. Na taki rezultat zawsze składa się ciężka, indywidualna praca.
Wrócę jednak do koncertu, który zatytułowałem „Pamięci Jana Kiepury”. Odbył się ów koncert z okazji 120 rocznicy urodzin wielkiego polskiego śpiewaka i to pierwszy powód, a drugi, to fakt iż pieśni z repertuaru chłopaka z Sosnowca przypomniał artysta obdarzony wyjątkowym głosem. W tym kontekście nie dziwi przywołana na początku nagroda. Koncert trwał ponad godzinę, a usłyszeliśmy najpiękniejsze melodie targające za serca każdego słuchacza: „Ninon, ach, uśmiechnij się”, „Graj Cyganie”, „O sole mio”, „Granada”, „Wielka sława to żart”, „Funiculi, funicula”, „La spaniola”, „Brunetki, blondynki”. Co ciekawe, publiczność zgromadzona na koncercie znakomicie sobie radziła z najbardziej znanymi utworami i wspierała młodego artystę. Ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że już niedługo pan Stanisław Napierała będzie ozdobą najlepszych scen operowych świata, dlatego warto to nazwisko zapamiętać. Mam też nadzieję, że zawsze mile będzie wspominał ten koncert. Bardzo rzadko przy okazji koncertów mówi się o pianiście. Pan Stanisław od początku współpracuje ze znakomitym Grzegorzem Biegasem, profesorem Akademii Muzycznej w Katowicach. Od niemal 30 lat współpracuję z wieloma młodymi, a także wybitnymi artystami. Muszę powiedzieć, że zawsze spotykam się w ludźmi o wielkiej kulturze osobistej oraz ludźmi będącymi wspaniałymi ambasadorami polskiej kultury. To oni inicjują, kontynuując tradycję od XIX wieku, wieczory polskiej pieśni i poezji poza granicami Polski i wykorzystując swoją pozycję artystyczną w świecie promują nasz kraj. Ja natomiast, dzięki nim mogę realizować swój projekt zaczerpnięty od Mickiewicza, dzięki któremu „to wielkie kulturowe dziedzictwo trafia pod strzechy” do najmniejszego zakątka Ojczyzny.
Na zakończenie wiele przemiłych słów skierowała do nas pani sekretarz gminy Krystyna Heppner i pan Marek Doczekalski. Osobiście pozwolę sobie podziękować panu dyrektorowi Marcinowi Waśko i pani Alicji Adamczyk. Pragnę podziękować też wspaniałej publiczności, która stworzyła niesamowitą atmosferę. Jeszcze wrócimy do Wielenia z kolejnymi koncertami, ale o tym napiszę więcej niebawem na łamach tygodnika „Echa Nadnoteckie”.
Wiesław Pietruszak
Comments